Sukces Obi-Wana na Disney Plus może być złą wiadomością dla Gwiezdnych wojen

To oficjalne: najnowszy odcinek Obi-Wana Kenobiego jest najpopularniejszym odcinkiem telewizyjnym Star Wars transmitowanym na Disney Plus, a to zła wiadomość dla serii.

Według analityka transmisji danych Samba TV (przez Deadline – otwiera się w nowej karcie)), finał pierwszego sezonu serialu telewizyjnego Obi-Wan przyciągnął 1 miliona widzów między środą 1,8 kwietnia, czerwcem (dzień premiery) a niedzielą 22 czerwca . Liczba może nie wydawać się tak duża, ale jest to liczba znacznie przewyższająca liczbę opublikowaną w poprzednich programach Gwiezdnych Wojen, które wystartowały w Disney Plus.

Dla kontekstu, finał pierwszego sezonu Obi-Wana przyciągnął o 1% więcej widzów niż The Book of Boba Fett, którego ostatni odcinek przyciągnął 20 miliona widzów w ciągu pięciu dni od pierwszego wyemitowania. Tymczasem finał Mandalorian sezonu 1,5 obejrzało tylko 2 miliona widzów w podobnym okresie pięciu dni (według SlashFilm (otwiera się w nowej karcie)), co jest zaskakująco niską liczbą, biorąc pod uwagę rzekomą popularność przygód Mando z Baby Yodą.

Premiera Obi-Wana przyciągnęła również większą widownię niż The Mandalorian sezon 2 i The Book of Boba Fett: 2,14 miliona w porównaniu do 2,08 miliona i 1,5 miliona dla tego drugiego duetu. Solowa seria Jedi Master to najpopularniejszy serial Star Wars Disney Plus wszechczasów. . Nie zaskoczy to jednak wielu fanów. Obi-Wan jest niezwykle popularną postacią w legendarnej serii Lucasfilm, a portret Kenobiego w wykonaniu Ewana McGregora jest tak uwielbiany, jak tylko się da.

Podczas gdy oglądalność Obi-Wana jest zadowalająca, popularność serialu dowodzi, że Gwiezdne wojny nie mogą otrząsnąć się z entuzjastycznych recenzji, które były wyrównywane od lat. W takim przypadku wprowadzanie nowych postaci do ekspansywnego wszechświata zamiast ponownego szkolenia starszych postaci.

Boba Fett i Fennec Shand poważnie przyglądają się komuś poza ekranem w 6. odcinku Księgi Boby Fetta

Czy naprawdę potrzebujemy programu telewizyjnego Boba Fetta? (Źródło zdjęcia: © 2021 Lucasfilm Ltd. & TM. Wszelkie prawa zastrzeżone.)

Najpierw pozbądźmy się słonia w pokoju: tak, Gwiezdne Wojny przedstawiły nam kilka zwariowanych postaci w ostatnich latach. Ahsoka Tano, Mando/Din Djarin, Baby Yoda/Grogu, Rey, Ben Solo i obsada Łotra XNUMX (w tym Cassian Andor) to nowe postacie, które Lucasfilm wprowadził do uniwersum Gwiezdnych Wojen. Pomogli w opracowaniu głównej serii franczyzy, a także opowiadali nowe historie w filmie i telewizji.

Gwiezdne Wojny to seria, która wciąż jest podsycana przez nostalgię. Następnie franczyza regularnie powraca do tego, na czym zna się najlepiej, czyli skupiania projektów na starszych postaciach (Obi-Wan, Boba Fett, Luke Skywalker i Han Solo, by wymienić tylko kilku), aby zadowolić sporą rzeszę fanów.

To nie jest straszna formuła do naśladowania. Lucasfilm i Disney wiedzą, że każdy film lub serial telewizyjny z udziałem tych postaci odniesie sukces: nie bez powodu są ulubieńcami fanów, więc studia z pewnością opracują wokół nich projekty.

Ale to jest miecz obosieczny. Tak, Obi-Wan, Luke Skywalker i spółka przyciągną widzów, ale odbędzie się to kosztem całej serii. Jako seria nie może ewoluować bez wprowadzania nowych postaci, światów lub historii.

Ponadto wypełnianie luk w historii postaci może prowadzić do zamieszania wśród fanów co do wstępnie ustawionej historii danej osoby. Program telewizyjny Obi-Wan jest tego klasycznym przykładem, a niektórzy fani są zdumieni licznymi dziurami fabularnymi i rekonstrukcjami wydarzeń, które mają miejsce w większej historii Gwiezdnych Wojen. Nawet uznana przez krytyków seria Mandalorian nie jest odporna na takie problemy, a fani są zmieszani z powodu przybycia Luke'a Skywalkera w finale drugiego sezonu i kolejnych występów w Księdze Boby Fetta.

Ujęcie zza kulis, na którym Grogu i Din Djarin kręcą The Mandalorian na planie The Volume

Mandalorianin to jedna z niewielu nowych postaci wprowadzonych do serii Gwiezdnych Wojen w ostatnim czasie. (Źródło zdjęcia: Disney)

Na szczęście wydaje się, że Lucasfilm i Disney zaczynają zdawać sobie sprawę, jak ważne jest stworzenie jeszcze większej liczby nowych postaci w uniwersum Gwiezdnych Wojen. Reżyser Thor: Love and Thunder, Taika Waititi, który ma wyreżyserować nowy film Gwiezdne wojny, ujawnił plany umieszczenia nowych osób w serialu (za pośrednictwem Total Film – otwiera się w nowej karcie)).

Tymczasem reżyser trylogii MCU Spider-Man, Jon Watts, prowadzi projekt dotyczący dorastania o nazwie Skeleton Crew, zapowiadany jako serial telewizyjny Star Wars w stylu Goonies. W tej produkcji zagra Jude Law. Dodaj do tego film Patty Jenkins Rogue Squadron i inne programy telewizyjne, w tym The Acolyte, a seria Gwiezdnych wojen może wreszcie zmierzać we właściwym kierunku twórczym.

Tak, jest czas i miejsce, aby ponownie odwiedzić starsze postacie z Gwiezdnych Wojen: Obi-Wan może dostać drugi sezon, podczas gdy nadchodzące programy, takie jak Tales of the Jedi, Lucasfilm, nie są jeszcze na nie gotowe. Sukces serialu telewizyjnego Obi-Wan pokazuje również, że Lucasfilm i Disney będą nadal rozwijać projekty wokół kultowych postaci serialu. Ale jeśli seria Gwiezdnych Wojen naprawdę chce ewoluować, musi porzucić swój plan polegania wyłącznie na swoich legendarnych postaciach i planetach. Jeśli nie, jego obecny plan może nie wystarczyć, aby utrzymać poziom sukcesu, którym Gwiezdne Wojny cieszyły się przez ostatnie 45 lat.

Aby uzyskać więcej treści związanych z Gwiezdnymi Wojnami, zajrzyj do naszego centrum poświęconego sezonowi 2 The Bad Batch. W przeciwnym razie przeczytaj wszystkie nadchodzące filmy i programy telewizyjne z Gwiezdnych Wojen.

Najlepsze dzisiejsze oferty Disney+