Rząd stawia ultimatum: czy w Indiach kończy się czas na Twittera?

Rząd stawia ultimatum: czy w Indiach kończy się czas na Twittera? Czy Twitter nie nadużywa swojego szczęścia w Indiach? To pytanie jest coraz częściej zadawane po tym, jak rząd Indii wydał „ostatnie powiadomienie” po tym, jak platforma mikroblogowania w dalszym ciągu nie przestrzegała nowych zasad IT, które weszły w życie pod koniec ubiegłego miesiąca. Kością niezgody jest wyznaczenie urzędnika ds. skarg zgodnie z wymogami prawa krajowego. Wyglądało na to, że Twitter kogoś nominował w zeszłym tygodniu i informowaliśmy o tym, ale okazuje się, że osoba nominowana na to stanowisko nie jest pracownikiem etatowym. Wydaje się, że indyjski rząd stracił cierpliwość do Twittera, rzucając mu „ostatnie słowo”, aby natychmiast zastosować się do nowych zasad IT i ostrzegając, że niezastosowanie się do tej zasady spowoduje utratę zwolnienia z odpowiedzialności. Z platformy zgodnie z prawem komputerowym.

„Wyznaczony urzędnik ds. skarg nie jest pracownikiem Twittera”

Ministerstwo Elektroniki i Technologii Informacyjnych (MeitY) podało w zawiadomieniu, że od wejścia w życie nowych przepisów minął już ponad tydzień, ale Twitter odmówił zastosowania się do zapisów tych przepisów. „Z dotychczasowych odpowiedzi jasno wynika, że ​​Twitter nie ujawnił, jak wymagają tego przepisy, danych inspektora ds. zgodności” – czytamy w opinii ministerstwa. Co więcej, miejscowy urzędnik ds. skarg i wyznaczona osoba kontaktowa w węźle nie jest pracownikiem Twitter Inc. w Indiach, zgodnie z przepisami, dodało. Odmowa Twittera przestrzegania zasad pokazuje „brak zaangażowania w zapewnienie obywatelom Indii bezpieczeństwa” – stwierdził rząd w zawiadomieniu skierowanym do Jima Bakera, zastępcy głównego radcy prawnego.

Indie wyrażają swoją opinię na Twitterze

List rządu Indii do Twittera (Zdjęcie: rząd Indii)

„Twitter uparcie odmawia stworzenia mechanizmu rozpatrywania skarg”

Choć działa w Indiach od ponad dekady, to niesamowite, że Twitter Inc. uparcie odmawia stworzenia mechanizmów, które umożliwiłyby Hindusom rozwiązywanie swoich problemów na platformie w sposób terminowy i przejrzysty oraz w drodze uczciwych procesów. „Ministerstwo poinformowało w komunikacie. „Użytkownicy, którzy na platformie doświadczają molestowania, nękania, zniesławienia lub nadużyć o charakterze spekulacyjnym lub którzy stali się ofiarami szeregu innych nadużyć, muszą skorzystać z mechanizmu dochodzenia roszczeń, który sami Hindusi stworzyli w ramach należytego procesu”. Rząd w „geście dobrej woli” dał Twitterowi ostateczne wezwanie do natychmiastowego zastosowania się do nowych zasad, w przeciwnym razie utraci zwolnienie z odpowiedzialności karnej przysługujące pośrednikowi mediów społecznościowych na podstawie art. 79 ustawy Prawo informacyjne. Artykuł 79 zapewnia Twitterowi bezpieczną przystań lub ochronę przed wszelkiego rodzaju działaniami przestępczymi w związku z treściami osób trzecich zamieszczanymi na platformie.

Koo chce wykorzystać problemy Twittera

Jak to mówią, gdy coś idzie nie tak, idzie to strasznie źle. A w przypadku Twittera wydaje się, że tak. Tak jak Twitter uwikłany jest w niepotrzebny spór, tak też wplątał się w dalsze zamieszanie, gdy usunął niebieski znacznik wyboru z konta (Twitter) wiceprezydenta Indii Venkaiaha Naidu i kluczowych przywódców RSS, która jest częścią prawicy. . ekosystem będący bastionem partii rządzącej w Indiach, BJP. Twitter oczywiście postępował ściśle według zasad. Ich zasada dotycząca niebieskiego znacznika wyboru jasno pokazuje, że konta na Twitterze, które są nieaktywne przez długi czas (6 miesięcy lub dłużej), są narażone na ryzyko utraty tego zweryfikowanego znaku. Jednak wyrwanie tego spod kontroli sprawującego władzę wiceprezydenta to naciąganie sprawy za daleko. Zwłaszcza w przeciwieństwie do jego własnej niechęci do przestrzegania zasad narodowych. @kooindia jest dostępny w Nigerii. Rozważamy także umożliwienie tam obsługi języków lokalnych. Co powiedzieć ? pic.twitter.com/NUia1h0xUi 5 czerwca 2021 r Zobacz więcej Tymczasem prawicowe grupy w Indiach, które nie straciły miłości do Twittera i starają się uczynić Koo alternatywą dla desi, dostrzegają szansę także gdzie indziej. Indyjska platforma mediów społecznościowych chce wykorzystać zakaz Twittera w Nigerii i rozszerzyć tam swoje usługi. Być może obecność na całym świecie poprawiłaby wycenę Koo w przyszłej zbiórce funduszy. „@kooindia jest dostępna w Nigerii. Tam też rozważamy aktywację lokalnych języków. Co powiesz na to?” Współzałożyciel firmy, Aprameya Radhakrishna, napisał na Twitterze. Wyraźnie widać, że Twitterem wstrząsają wszystkie strony. W Indiach panuje powszechne przekonanie, że czas i możliwości się kończą.